Nawiedzone Rytro

Badamy opuszczone domy w Rytrze

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2010-09-01 12:06:49

 FidelCastro

Nowy użytkownik

Skąd: Hawana
Zarejestrowany: 2010-08-30
Posty: 7
Punktów :   

Chlew pod Wykrotem - moja relacja.

Niestety nie mam obecnie aparatu, ale opowiem o mojej wyprawie do tegoż chlewu, do którego wybrałem się zainspirowany waszą stroną internetową.
Wykrot ---> http://pl.wikipedia.org/wiki/Wykrot

Otóż była bodajże 21.30 czasu lokalnego bo nie globalnego dnia 31.08,2010. Wybrałem się do stodoły w wykrocie. Mój profesjonalny ekwipunek, do poruszania się po terenach wokół Wykrotu i do przeżycia w chlewie:

- Stary rower typu "Damka".
- Szyta przez babcię regionalna czapka, zwana "cubek".
- Para filców i wołochy.
- Zepsuta komórka typu "Cegła".
- Onuce.
- Mój dzielny pies Czesiek.
- Zsiadłe mleko.
- Czosnek.

Wybrałem się więc na wyprawę, zamierzałem obejrzeć ten chlew. Słyszałem o nim wiele opowieści, sama budowla stoi od 1923 roku. Chowali się tam partyzanci podczas WW2, W 1940 roku Niemcy podpalili chlew, przeżyło tylko kilku partyzantów, reszta spłonęła śpiąc. Chlew został odbudowany w latach PRL-u, jednak działy się tam dziwne rzeczy i właściciel sprzedał go jakiemuś warszawiakowi, ten chyba zapomniał o swoich wiejskich włościach. Widziano tam chodzące cienie, podczas dnia. Po drodze jeździł byk na rowerze (!), kobiety na jagodach były przewracane przez coś, czego nikt nie zidentyfikował.
Mój wujek ma nawet jedno zdjęcie, może je znajdę na strychu, nie mogłem spać po nocy jak obejrzałem tego picture'a.

O 21.00 skończyłem grać w Obliviona, zapisałem grę i wybrałem się do chlewu. Wsiadłem na rower i gazuuu!!
Byłem już prawie na miejscu, Czesiek zaczął szczekać. Zapaliłem latarkę, nie było niczego, ale stanąłem na chwilę. Zeszedłem do rowu, coś tam szmerało, ale nic nie znalazłem. Gdy wsiadałem znów na rower, podskoczyłem ze strachu. Odgłos przybliżył się, pies warczał, na szczęście była to sarna, przebiegająca przez drogę.
- Ufff... ruszam dalej kurwości - pomyślałem.
Dojechałem do chlewu bez problemu, stał on na małym wzgórzu, okala go las. Dalej jest droga, mało kto tam jeździ, jakieś 10 samochodów na dzień. Wszedłem do środka, bałem się trochę. Ale uspokoiłem się tym, że od kopniaka takim filcem jaki mam to nawet duch nie przeżyje. Poza tym miałem ze sobą Cześka.
Stodoła była ładnie odbudowana, gdzieś tam leżała stara siekiera i jakiś młotek. Poszedłem dalej, druga część chlewu była już w złym stanie. Deski zwisały z dachu, sporo ich było na ziemi. Drewno próchno. Co chwila słychać było niepokojące dźwięki. Czesiek co kilka minut szczekał, ja oglądałem stary złom, tak pordzewiały, że rozpoznać się nie dało co to. Po boku leżał stary cep, ja poszedłem do roweru, po latarkę, w świetle księżyca gówno widać.
Gdy wróciłem ciary przeszły mi po plecach. CEPU NIE BYŁO!!
- AAAAA KURWAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!111111!!11!!1oneoneone. - Krzyknąłęm.
Czesiek zaczął szczekać, mimo iż był przywiązany do drzewa, był już odwiązany!!
- AAAAAMAMAAMAAAAAAAA!!!!!!!
Zwiałem w siną dal niczym Benny Hill, Czesiek pognał za moim rowerem. Niestety zapomniałem jego smyczy.
Nie wiem czy tam wrócę, dobrze że nie widziałem byka na rowerze.

EDIT: Ogólnie w okolicach gdzie mieszkam, działo się wiele dziwnych rzeczy. Może niedługo napisze kilka historii które poznałem.

Ostatnio edytowany przez FidelCastro (2010-09-01 12:18:40)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.rock-metal.pun.pl www.infofutbol.pun.pl www.mks-korona-kielce.pun.pl www.merkury.pun.pl www.hateandlove.pun.pl